czwartek, 18 października 2012

WIZJE POŚMIERCI

CO NAS CZEKA PO ŚMIERCI



To, co czeka człowieka po śmierci, nie dla wszystkich jest tajemnicą. Są bowiem tacy ludzie, którzy przeżyli własną śmierć i powrócili do życia. Mimo ogromnego postępu w medycynie lekarze wciąż nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje, że uznani za zmarłych budzą się.
Wspomnienia ludzi, którzy znaleźli się w takim stanie, jednoznacznie dowodzą, że otarli się o tajemnicę wieczności.
Co czują ludzie w stanie śmierci klinicznej?
Wrażenia wielu osób opowiadających o swojej podróży na tamten świat można podzielić na kilka faz. Pierwszą jest uczucie oderwania się od fizycznej rzeczywistości, czyli oddzielenie duszy od ciała. Następnie niemal wszyscy szybują bez lęku ciemnym tunelem, na którego końcu migocze niezwykłe światło. To właśnie jego blask ciepły, a zarazem jaskrawy, napełnia ich bezgranicznym spokojem i szczęściem. Kiedy docierają do końca tunelu, zanurzają się we wszechobecną światłość.
Niektórzy widzą przed sobą łąkę pełną kwiatów lub niebo pokryte obłokami. To odpowiednik popularnych wyobrażeń o raju. Niemal wszyscy odnajdują tam swoich bliskich zmarłych i przyjaciół, z którymi rozmawiają lub porozumiewają się telepatycznie. Potem następuje rekonstrukcja ich życia. O powrocie umierającego do życia decyduje zwykle jakaś wyższa istota. Później następuje przebudzenie we własnym ciele i związany z tym szok.
Życie po śmierci klinicznej jest już inne. Podróż w zaświaty wywiera ogromny wpływ na psychikę osoby, która ją odbyła. Zwykle bardzo się zmienia, ale przede wszystkim zmienia się jej stosunek do śmierci. Już się jej nie boi, bo wie, że nie odejdzie w nicość i śmierć wcale nie oznacza dla jej bytu ostatecznego końca.
Autor: Oscar Damięcki
Astro.pl

sennik

  • Jeśli przyśni ci się, że obudziłeś się, czeka cię bardzo miła wiadomość, jednak informacje w niej zawarte są nieco przesadzone.więcej »
  • Jeśli przyśni ci się sadzenie roślin, skrystalizują się twoje plany.więcej »
  • Jeśli przyśni ci się rozwód, zaskoczą cię dobre układy w rodzinie.więcej »

imiennik

  • Bartosz to imię najbardziej odpowiednie dla zawziętych Skorpionów i upartych Koziorożców. Dobry też wpływ będzie wywierać na Barany, Strzelce, Panny i Wodniki; choć raczej nie odpowiednie dala tych...więcej »
  • Wszystko to oznacza, że Roksany są przebojowe, znają swoją wartość i mogą osiągać prawdziwe sukcesy - szczególnie w tych konkurencjach, którymi opiekuje się Wenus, a więc w filmie, w muzyce, w...więcej »
  • Numerologicznie Szczepan to trójka. Jest to więc jedno z tych imion, które są naładowane energią zdobywców, wojowników, ludzi czynu i sukcesu. Szczepanowie (jak inne trójki) nie kryją się ze swoimi...więcej »

piątek, 12 października 2012

CZY TO ZATOPIONA ATLANTYDA


Sztukatułka: Podwodne miasto

Zatopione w głębinach mórz rzeźby są osobliwym elementem podwodnego krajobrazu. Są również atrakcją dla płetwonurków.

Sztukatułka: Podwodne miasto
Agencja FORUM
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to mityczna, zaginiona Atlantyda, odnaleziona w morskich odmętach.
Tymczasem to podwodny świat zbudowany przez Jasona deCaires Taylora, brytyjskiego artystę, który dno morskie wybrał na miejsce eksperymentowania ze sztuką.
Taylor dorastał w Europie i Azji w rodzinie angielsko-gujańskiej. Większą część swojego dzieciństwa spędziłna rafach koralowych Malezji, które podsyciły jego fascynację podwodnym światem.
Przez kilka lat pracował jako instruktor nurkowania.
W 1998 roku ukończył London Institute of Arts.
Podwodne instalacje są mieszanką pasji Jasona deCaires Taylora: rzeźby, fotografii podwodnej, konserwacji sztuki i nurkowani
Agencja FORUM
Do tworzenia swych rzeźb, które ewoluują później do form sztucznych raf - artysta używa specjalnej mieszanki dostosowanego do morskiej wody cementu, piasku i mikrokrzemionek, z których powstaje beton o neutralnym pH.
Niektóre jego prace zawierają również inne materiały, tj. fragmenty płytek ceramicznych, szkło - w 95 procentach są to materiały obojętne, jak zapewnia Taylor.

Agencja FORUM
Wraz z upływem czasu rzeźby stają się coraz lepszym podłożem dla rozwoju morskiej flory, a ich porowata powłoka kuszącą nowością na podwodnym rynku  przyciągającą ławice zainteresowanych r

poniedziałek, 24 września 2012

SYMBOLE

CO ZNACZĄ SYMBOLE NA ZŁOCIE I SREBRZE





Symbole na złocie i srebrze – czy wiesz, jak je czytać?
Autorem artykułu jest mapeciątko

Wielu z nas posiada w domu niepotrzebną biżuterię. Zaczynamy się nią interesować wtedy, gdy wpadniemy na pomysł, że możemy ją sprzedać w skupie, ponieważ i tak jest nam niepotrzebna. Z zafascynowaniem przyglądamy się symbolom na niej wybitym i zastanawiamy się, co tak naprawdę one oznaczają.Symbole, które znajdują się na wyrobach jubilerskich, to między innymi cechy probiercze, imienniki producentów, deklaracje producentów dopuszczające produkt do obrotu, oznaczenia roku wytworzenia.
Symbole na wyrobie, oznaczają, czy jest to wyrób ze złota, srebra, platyny czy palladu.
Autorem artykułu jest mapeciątko

Wielu z nas posiada w domu niepotrzebną biżuterię. Zaczynamy się nią interesować wtedy, gdy wpadniemy na pomysł, że możemy ją sprzedać w skupie, ponieważ i tak jest nam niepotrzebna. Z zafascynowaniem przyglądamy się symbolom na niej wybitym i zastanawiamy się, co tak naprawdę one oznaczają.
Symbole, które znajdują się na wyrobach jubilerskich, to między innymi cechy probiercze, imienniki producentów, deklaracje producentów dopuszczające produkt do obrotu, oznaczenia roku wytworzenia.
Symbole na wyrobie, oznaczają, czy jest to wyrób ze złota, srebra, platyny czy palladu. Tak na przykład, kiedy odnajdujemy na wyrobie wybitą miniaturę głowy rycerza – jest to wyrób ze złota (również białego); gdy znajdujemy głowę kobiety, mamy do czynienia ze srebrem; głowę konia – wyrób z platyny; głowa psa to wyrób z palladu.skup srebra

Cecha probiercza to znak urzędowy, który potwierdza badanie zawartości metalu szlachetnego w wyrobie oraz informuje o wynikach analizy. W Polsce od 8 maja 2004 roku obowiązują nowe znaki i cechy probiercze, a reguluje je prawo probiercze (ustawa z dnia 3 kwietnia 1993 roku). W Polsce najczęściej spotykaną próbą jest 585, czyli 14 karat, która oznacza, że w 1 gramie znajduje się 585 mg czystego złota (585/1000). Inną próbą jest rosyjska próba 583 – złoto tej próby ma charakterystyczną różową barwę i często ma wybitą próbę 585. Włoskie złoto z wybitą próbą 585 w rzeczywistości jest najczęściej próbą 583. Jak widać, próby złota mogą oszukiwać!

Symbole na złocie i srebrze – czy wiesz, jak je czytać?
Autorem artykułu jest mapeciątko

Wielu z nas posiada w domu niepotrzebną biżuterię. Zaczynamy się nią interesować wtedy, gdy wpadniemy na pomysł, że możemy ją sprzedać w skupie, ponieważ i tak jest nam niepotrzebna. Z zafascynowaniem przyglądamy się symbolom na niej wybitym i zastanawiamy się, co tak naprawdę one oznaczają.Symbole, które znajdują się na wyrobach jubilerskich, to między innymi cechy probiercze, imienniki producentów, deklaracje producentów dopuszczające produkt do obrotu, oznaczenia roku wytworzenia.
Symbole na wyrobie, oznaczają, czy jest to wyrób ze złota, srebra, platyny czy palladu. Tak na przykład, kiedy odnajdujemy na wyro

Symbole na złocie i srebrze – czy wiesz, jak je czytać?

Autorem artykułu jest mapeciątko

Wielu z nas posiada w domu niepotrzebną biżuterię. Zaczynamy się nią interesować wtedy, gdy wpadniemy na pomysł, że możemy ją sprzedać w skupie, ponieważ i tak jest nam niepotrzebna. Z zafascynowaniem przyglądamy się symbolom na niej wybitym i zastanawiamy się, co tak naprawdę one oznaczają.
Symbole, które znajdują się na wyrobach jubilerskich, to między innymi cechy probiercze, imienniki producentów, deklaracje producentów dopuszczające produkt do obrotu, oznaczenia roku wytworzenia.
Symbole na wyrobie, oznaczają, czy jest to wyrób ze złota, srebra, platyny czy palladu. Tak na przykład, kiedy odnajdujemy na wyrobie wybitą miniaturę głowy rycerza – jest to wyrób ze złota (również białego); gdy znajdujemy głowę kobiety, mamy do czynienia ze srebrem; głowę konia – wyrób z platyny; głowa psa to wyrób z palladu.skup srebra
Cecha probiercza to znak urzędowy, który potwierdza badanie zawartości metalu szlachetnego w wyrobie oraz informuje o wynikach analizy. W Polsce od 8 maja 2004 roku obowiązują nowe znaki i cechy probiercze, a reguluje je prawo probiercze (ustawa z dnia 3 kwietnia 1993 roku). W Polsce najczęściej spotykaną próbą jest 585, czyli 14 karat, która oznacza, że w 1 gramie znajduje się 585 mg czystego złota (585/1000). Inną próbą jest rosyjska próba 583 – złoto tej próby ma charakterystyczną różową barwę i często ma wybitą próbę 585. Włoskie złoto z wybitą próbą 585 w rzeczywistości jest najczęściej próbą 583. Jak widać, próby złota mogą oszukiwać!
Na srebrze odnajdziemy między innymi próbę 925, tzw. sterling-silver - 92,5% czystego srebra i innych metali 7,5%, oraz próbę 830 – próba używana w krajach skandynawskich, nazywana silver-coin w USA. Wyroby ze srebra często nie mają wybitej próby, tylko specyficzne oznakowanie producenta, ale może zawartość srebra być określona przez profesjonalny skup srebra, czy też przez jubilera.
Na wyrobie odnajdziemy również informacje na temat urzędu probierczego, który dokonał ocechowania, tak na przykład w Polsce jest to: B - Bydgoszcz, G - Gdańsk, H - Chorzów, K - Kraków, Ł - Łódź, P - Poznań, W - Warszawa, V - Wrocław, Z - Częstochowa.
Jednak nie wszystkie wyroby mają pełne oznakowanie. Złoto importowe często jest pozbawione innych symboli i ma wybitą tylko próbę złota. W praktyce okazuje się, że najwięcej informacji o swoim pochodzeniu oraz zawartości posiadają biżuterie stare (na nich możemy odnaleźć wszystkie wymienione wyżej symbole: producent, miasto probiercze, pieczęć kontrolna, próba, rok produkcji, a ponadto podpis projektanta wyrobu!). Szczególnie dbającym państwem w kwestii oznaczania wyrobów jest Szwecja.
Na wyrobach odnajdziemy również tak zwane cechy konwencyjne, które obowiązują we wszystkich państwach przynależących do Konwencji o Kontroli i Cechowaniu Wyrobów z Metali Szlachetnych, do której Polska weszła w 2005 roku. Cecha konwencyjna przedstawia wagę szalkową, w której środku znajdują się informacje w postaci liczb, oznaczające próbę. Każdy metal szlachetny ma inne obramowanie wagi.
Jest to tylko garść informacji na temat oznakowania wyrobów jubilerskich. Zanim jednak oddamy swoją starą biżuterię i zamienimy ją na gotówkę, warto poświęcić trochę czasu na zbadanie, co tak naprawdę posiadamy, bo nieraz okazuje się, że jesteśmy w posiadaniu prawdziwej fortuny!

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.plbie wybitą miniaturę głowy rycerza – jest to wyrób ze złot

sobota, 25 sierpnia 2012

PŁYWAJĄCE MIASTA

Rozmiar tekstu: A A A
Marcin Powęska Piątek, 24 sierpnia (11:46) Pewnego dnia globalne ocieplenie może spowodować całkowite roztopienie lodowców, a świat znajdzie się pod wodą. Ludzkość czeka zagłada, chyba że do tego czasu zdążymy przeprowadzić się na ogromne statki-wyspy, które staną się naszymi miastami przyszłości. Lilypads - pływające miasta przyszłości (Fot. Vincent Callebaut) /Internet Budowa sztucznych wysp uratuje Malediwy? Malediwy to najniżej położone państwo świata. Archipelag składa się z 1192 wysp, a wraz ze wzrostem poziomu wód, ubywa lądu. Ekstremalny scenariusz wydarzeń zakłada, że pewnego dnia Malediwy mogą dosłownie zostać zatopione. więcej » Nie ulega wątpliwości, że jednym z głównych zadań architektury jest stawianie pytań dotyczących kształtu świata przyszłości. Mieszkańców Ziemi systematycznie przybywa, a przestrzeni do życia wręcz przeciwnie, stąd propozycja, by architekturę przenieść w inne rejony. Wodne miasta to wciąż jeden z niespełnionych snów projektantów, który pewnego dnia może okazać się naszą jedyną szansą na ocalenie. Tonące państwa wyspiarskie alarmują, że już teraz utrata lądu jest tak znaczna, że trzeba zacząć myśleć o przesiedleniu części ludności na wielkie pływające platformy. Pomysł rodem z "Wodnego świata" Kevina Costnera nie jest wcale tak daleki od realizacji. Wyspiarskie nacje, takie jak Kiribati czy Malediwy, już przedsięwzięły pierwsze kroki w kierunku budowy pływających miast. Czasu jest niewiele, gdyż do 2100 roku poziom oceanu światowego wzrośnie ok. 40 cm. Oto jak mogą wyglądać miasta przyszłości unoszące się na wodzie. Lilypads Emirackie The Palm Island uważane są za jeden z najbardziej spektakularnych projektów architektonicznych na świecie. To jednak nic w porównaniu z oryginalnymi projektami belgijskiego architekta Vincenta Callebauta, który próbuje wcielać w życie proekologiczne idee i pomysły naprawy zdegradowanych miejsc. Czy Lilypads kiedykolwiek powstaną? (Fot. Vincent Callebaut) /Internet Lilypads to koncept pływających wysp zainspirowany kształtem grzybieni białych (roślin potocznie zwanych liliami wodnymi). Mają one generować więcej energii niż jej zużywać i dzięki temu być pierwszymi na świecie w pełni ekologicznymi konstrukcjami. Projekt ma być nie tylko atrakcją turystyczną czy statkiem wycieczkowym, ale prawdziwym pływającym miastem, z niezbędną do funkcjonowania infrastrukturą. Każdą z wysp budować ma ogromna platforma z wyrastającymi z podstawy trzema wzniesieniami, które - porośnięte bujną zielenią - będą integrować miejsce do pracy, rozrywki i handlu. Głównym obiektom mają towarzyszyć mniejsze sztuczne laguny, których życie będzie można podglądać dzięki podwodnym fragmentom budowli. Callebaut wykorzystał w projekcie wszystkie znane człowiekowi alternatywne źródła energii, które mają zapewnić wyspie całkowitą autonomię. W tej chwili szuka sponsorów, którzy byliby w stanie wyłożyć na jeden egzemplarz wyspy Lilypad kilka miliardów euro. Belg chciałby zbudować ich co najmniej kilka. Arka Noego Technologie dzisiaj w domach jutra Nowe technologie coraz śmielej wdzierają się do naszego życia. Które z nich będą stanowić fundament dla konstrukcji domów przyszłości? więcej » Rozszerzeniem koncepcji Caullebauta jest Arka Noego, czyli projekt postapokaliptycznego pływającego miasta, stworzony przez duet Serbów: Aleksandra Joksimovica i Jelena Nikolica. W odróżnieniu od Lilypads, Arka Noego mogłaby być miejscem zamieszkania nie tylko ludzi, ale i zwierząt, które musiałyby opuścić ląd z powodu katastrofy naturalnej, bądź innego zagrożenia. Projekt został opracowany jako substytut znanych obecnie miast, a nie jego alternatywa. Twórcy inspirowali się biblijną opowieścią o arce Noego. Pojedyncza Arka, w rozumieniu serbskich projektantów, to system połączonych ze sobą zielonych tarasów o pierścieniowej strukturze, z odwróconymi "wieżowcami", których szczyty znajdują się pod wodą. Te miałyby stanowić nie tylko schronienie dla mieszkańców Arki, ale i pełnić rolę balastu oraz zapewniać stabilność konstrukcji. Arka Noego to ogromna barka z pełną infrastrukturą miejską (Fot. eVolo) /Internet Każda Arka Noego miałaby być tworem autonomicznym, ale funkcjonować jako część większej sieci obiektów, które łączą się podwodnymi tunelami, tworząc coś na kształt metropolii. W odróżnieniu od wysp Lilypads, Arka Noego funkcjonować miałaby jako twór stacjonarny. Projektanci w najmniejszych szczegółach dopracowali zagadnienia bezpieczeństwa, które mają kluczowe znaczenie dla istnienia projektu. Każda z wysp ma być zakotwiczona do dna oceanu dużą liczbą elastycznych przewodów, a wysoka na 64 metry ściana chronić ma wnętrze miasta przed silnymi wiatrami, sztormami i tsunami. Serbska Arka Noego to projekt zadziwiający. Twórcy zastosowali w nim wiele intrygujących elementów, takich jak turbiny wykorzystujące naturalne prądy morskie do produkcji energii elektrycznej czy sztuczna rafa koralowa, wspomagająca tworzenie nowych ekosystemów. Pod powierzchnią znajdziemy również mieszkania, biura oraz miejsca rozrywki. Podwodne miasto Gyre Jeszcze odważniejszym pomysłem jest całkowite umieszczenie miasta pod powierzchnią wody. Na takie rozwiązanie zdecydowali się projektanci kompleksu Gyre, który poprzez analogię do drapaczy chmur można by nazwać "drapaczem dna morskiego". Podwodne miasto Gyre to konieczność czy luksus dla filantropów? /Internet Gyre ma być komfortowym miejscem pracy i wypoczynku, wyposażonym w luksusowe sklepy, restauracje i ogrody, tyle że umieszczone 400 m pod powierzchnią oceanu. Całkowita powierzchnia podwodnego miasta ma oscylować w granicach 220 000 m2. Centrum Gyre ma stanowić wyłożona wzmocnionym szkłem spirala z podwójnym kadłubem, a poziomy tworzyć pierścienie o malejącej średnicy (od 30 000 do 600 m2). W podwodnym mieście wyodrębniono specjalizację poszczególnych segmentów: najwyższe mają odpowiadać za komunikację oraz stanowić lokalizację sklepów i restauracji, środkowe - tworzyć część mieszkalną, zaś w dolnych znajdować się mają laboratoria naukowe i sale badawcze. Następna "gorączka złota" będzie na Księżycu Jak pokazuje historia ludzkości, wszędzie tam, gdzie są cenne minerały, automatycznie pojawiają się tłumy żądnych przygód wydobywców. Równie tłoczno może wkrótce zrobić się na Księżycu. więcej » Górne ramiona miasta będą tworzyć długi na 1,25 km port dla dokujących statków. Kompleks ma być wypełniony systemem pionowych i poziomych wind, które ułatwią poruszanie się po nim. Miasto Gyre, mimo że stworzone jako projekt komercyjny, ma być tworem w pełni samowystarczalnym i maksymalnie ekologicznym. Z ciekawszych rozwiązań wspomnieć należy o generatorach wiatrowych do poruszania całej struktury, gdy będzie maksymalnie zanurzona, oraz gromadzonej w trakcie deszczu i oczyszczanej w dolnych partiach miasta słodkiej wodzie. Boston Arcology Nie jest powiedziane, że wodne miasta przyszłości muszą znajdować się z dala od istniejących już, lądowych metropolii. Z takiego założenia wyszedł E. Kevin Schopfer - twórca konceptu miasta pływającego w Zatoce Bostońskiej. Boston Arcology to miasto pływające w Zatoce Bostońskiej (Fot. Yanko Design) /Internet Projekt nazwany Boston Arcology (BOA) to tak naprawdę uzupełnienie istniejącego już miasta o część wodną. Wyglądająca majestatycznie konstrukcja, o fundamentach zanurzonych w oceanie, miałaby być miejscem zamieszkania 15 000 osób, oferując wszelkie dogodności znane "szczurom lądowym". Idea istnienia Boston Arcology wywodzi się z arkologii (etym. architektura + ekologia), czyli terminu zaproponowanego przez Paolo Soleriego. Arkologia to struktura lub osiedle o ogromnej gęstości zaludnienia, będące odpowiedzią na rozwiązanie problemów przeludnienia i degradacji środowiska. Arkologie od klasycznych miast różnią się nie horyzontalnym, a bardziej trójwymiarowym wzrostem, zmniejszając tym samym zapotrzebowanie metropolii na teren i zasoby. Boston Arcology to koncept futurystycznego eko-miasta, choć w okolicach 2040 r. podobna struktura ma stanąć niedaleko Szanghaju. Freedom Ship Freedom Ship to esencja esencja pojęcia "pływającego miasta". Jego projektanci nie silili się na nadmierną oryginalność i swojemu miastu przyszłości nadali kształt ogromnej barki. Freedom Ship to prawdziwe pływające miasto (Fot. Freedom Ship) /Internet Freedom Ship to tak naprawdę wysokie na 100 m połączenie lotniskowca ze statkiem wycieczkowym, z kilkunastoma tysiącami apartamentów, setkami sklepów, dziesiątkami szkół, parków i wszystkiemu, co niezbędne do normalnego życia. Sunący powoli po oceanach statek nie byłby przywiązany do jednego miejsca, a jego pasażerowie - podobnie jak mieszkańcy Lilypads - co tydzień mogliby oglądać inny zakątek globu. Twórcy Freedom Ship nie zapomnieli o komunikacji ze stałym lądem. Zlokalizowane na górnym pokładzie lotnisko oraz port dla szybkich promów mają zapewnić pełnię swobody. Co ciekawe, w zamyśle projektantów ceny apartamentów na Freedom Ship nie miały być wygórowane i zaczynać się od 200 tys. dolarów. Cytadela Specjalistą od projektów związanych z architekturą wodną w Europie jest Koen Olthuis z holenderskiego Waterstudio. Jest on autorem licznych pomysłów, które zostały już wykorzystane w "kraju tulipanów". Cytadela zostanie ukończona już w 2014 r. (Fot. Waterstudio) /Internet Jednym z ciekawszych jest Cytadela - pierwszy europejski budynek mieszkalny na wodzie, którego budowa ma zakończyć się w 2014 r. Jednostka składa się z 60 apartamentów, z których każdy jest tworzony przez osobny segment. Cytadela powstanie w mieście Naaldwijk, niedaleko Hagi na terenie zalanego polderu. Ze względu na położenie Holandii poniżej poziomu można, budynek będzie wyposażony w rozwiązania chroniące przed ewentualnym zalaniem części mieszkalnej. Poszczególne apartamenty będą tworzyć zorganizowaną całość, połączoną z miejską infrastrukturą. Dzięki temu Cytadela, mimo że umieszczona na wodzie, będzie integralną częścią Naaldwijk. W sąsiedztwie Cytadeli Olthuis planuje wybudować pięć podobnych obiektów. Według prognoz architekta, rodziny zamieszkujące Cytadelę będą zużywać średnio o 25 proc. mniej energii, niż w trakcie eksploatacji konwencjonalnego budynku. Wodny świat Jak uniknąć końca świata? Scenariusze dla naszej planety są pozbawione happy endu. Korzystamy z jej dóbr, zupełnie nie bacząc na konsekwencje. Czy mamy jeszcze czas, żeby uratować Ziemię? Czy technologie mogą tego dokonać? więcej » Klimat się zmienia. Nawoływania ekologów i coraz bardziej odczuwalne globalne ocieplenie mogą nie wystarczyć, by zapobiec katastrofie. Wizje gigantycznych fali zatapiających całe kontynenty na razie można schować między bajki, ale nie zmienia to faktu, że poziom wód oceanu światowego stale się podnosi. Jest to realne zagrożenie dla wielu państw wyspiarskich i zamieszkujących je ludzi. A pewnego dnia, może za 200, 300 albo 1000 lat, to kontynenty znajdą się w analogicznym położeniu. Jedynym ratunkiem dla ludzkości będzie wtedy eksodus na pływające miasta-barki. Tylko czy każdego będzie stać na bilet? INTERIA.PL

wtorek, 24 lipca 2012

NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY

Tradycja wielu ludów mówi, że szamani i czarownicy nawiązują łączność z światem duchowym, dzięki czemu potrafią czytać w ludzkich myślach, zdalnie wzniecać ogień, czy lewitować. Współcześnie takie umiejętności określa się jako paranormalne. Każdy z nas ma umiejętności, o których nawet nie wie /Panthermedia /© Panthermedia Opublikowany pod koniec maja 2010 r. sondaż “Readers Digest Magazine" wykazał, że ponad 43 proc. Brytyjczyków twierdzi, że udało się im “podsłuchać" cudze myśli, lub też ich myśli zostały odczytane przez innego człowieka. Ponad 10 proc. Brytyjczyków uważa, że potrafi siłą umysłu oddziaływać na otoczenie - głównie na działanie urządzeń mechanicznych lub elektronicznych. Ok. 9 proc. twierdzi, że posiada inne umiejętności parapsychiczne. Badacze zjawisk paranormalnych od dawna próbują nie tylko odkryć, skąd wspomniane powyżej fenomeny się biorą, ale usiłują też je usystematyzować. Jedną z najbardziej znanych dziedzin paranormalnych jest telepatia. Telepaci na usługach rząd Telepaci podobno słyszą myśli drugiego człowieka nawet z odległości tysięcy kilometrów. Co trzeba podkreślić, telepatię i jej odmianę, określaną jako zdalne postrzeganie, oficjalnie usiłował do celów wywiadowczych wykorzystać Pentagon. Amerykański wywiad prowadził przez dziesięciolecia eksperymenty z udziałem osób uzdolnionych paranormalnie. Oficjalnie ten projekt nazwany "StarGate" został zamknięty w 1996 r. Tajemnicze samozapłony Inną, wartą przybliżenia sferą paranormaliów jest pirokineza, czyli zdalne wzniecanie ognia. Badacze zjawisk paranormalnych zebrali wiele przykładów tego niezwykłego zjawiska. Do najsłynniejszych należą serie wybuchów ognia do których doszło w listopadzie 2007 r. na terenie Chile i na włoskiej Sycylii. W Chile seria niezwykłych pożarów dotknęła rodzinę Araya Poblete z miejscowości Cumpeo w regionie Maule, 250 km od Santiago w Chile. Ta licząca 9 osób rodzina w ciągu niespełna roku straciła w kolejnych tajemniczych pożarach 3 domy. Strażacy stwierdzili, że nie potrafią w racjonalny sposób wyjaśnić przyczyny zapłonów. Jedyne wytłumaczenie wskazali badacze zjawisk paranormalnych, a była nim pirokineza. Do podobnych przypadków dochodziło we wsi Canneto di Caronia, ok. 100 km na wschód od Palermo na Sycylii. Tam pirokineza dotknęła całą społeczność. W wielu domach doszło do samoczynnych zapłonów lodówek, telewizorów, telefonów komórkowych i mebli. Zapalił się nawet stos prezentów dla miejscowych nowożeńców podczas uroczystości weselnej. Włoskie władze zleciły przeprowadzenie specjalnego śledztwa w sprawie incydentów w Canneto di Caronia. Choć przypadki tych zapłonów badali nie tylko pożarnicy, ale też naukowcy różnych dziedzin, w tym 12 ekspertów z NASA, inżynierowie-elektrycy, a nawet wojskowi, to przyczyny wybuchów ognia nie ustalono. Jedynym wyjaśnieniem była pirokineza. Lewitujący chrześcijanie Kolejna paranormalna umiejętność, którą niegdyś władali czarownicy i szamani, to lewitacja. Zdolność tę odnotowano także w chrześcijaństwie, a z lewitowania zasłynęli św. Józef z Copertino i Polak Władysław z Gielniowa. Współcześnie lewitacja prezentowana jest przez estradowych iluzjonistów. Dochodzi też jednak do prezentowania lewitacji paranormalnej natury. Na przykład pod koniec października 2007 r. przed Białym Domem w Waszyngtonie niezwykłą demonstrację przeprowadził Wouter Bijdendijk. Młody Holender lewitował publicznie przez kilka godzin. Unosił się w powietrzu w pozycji lotosu dotykając ziemi jedynie drewnianą laską trzymaną w jednej ręce. Przypadek ten natychmiast zainteresował prasę i telewizję, zaś Bijdendijk poprzez te media poinformował świat, że sztuki lewitacji nauczył się od indyjskich joginów, zaś lewituje publicznie, by zainteresować ludzkość pradawną wiedzą. Paranormalne zjawiska są dziś powszechnie znaną sferą, jednak dzieje się to za sprawą kultury popularnej, a nie nauki, która wciąż od paranormaliów trzyma się z dale
Odnaleziono najdalszego krewnego człowieka! 21 Wiek 12.07.2012 10:36 Nowe odkrycie (fot. 21 Wiek) A A A W słodkowodnym jeziorze Ås w Norwegii (około 30 km na południe od Oslo) naukowcy odkryli niezwykły organizm jednokomórkowy. W tym mikroskopijnym stworzeniu o wymiarach 30–50 μm rozpoznali prawdziwą „żywą skamieniałość” sprzed setek milionów lat, z okresu kiedy kształtowały się pierwsze komórki eukariotyczne (posiadające jądro komórkowe). Być może odkrycie to przyczyni się do zmiany postrzegania historii ewolucji biologicznej! – Odnaleźliśmy całkiem nową gałąź „drzewa życia”. O ile nam wiadomo, na Ziemi nie istnieje żaden inny organizm, który byłby bliżej jego podstawy. Możemy go wykorzystać jako teleskop pozwalający na zajrzenie do najwcześniejszych stadiów pierwotnego mikrokosmosu – powiedział o swym odkryciu kierownik Microbial Evolution Research Group na Uniwersytecie w Oslo Kamran Shalchian-Tabrizi. Dlaczego drobny organizm jednokomórkowy, który żyje ukryty w dnie skandynawskiego jeziora, wywołał takie zamieszanie? Najstarszy z eukariontów Praktycznie wszystko, co żyje, składa się z komórek, a ogromne bogactwo życia na Ziemi wynika m.in. z faktu ich różnorodności. Gdy porównamy podobieństwa i różnice pomiędzy nimi, to okaże się, że istnieją dwa podstawowe ich typy: prostsze i mniejsze komórki prokariotyczne, które tworzą ciała bakterii i archebakterii, oraz znacznie bardziej złożone i większe komórki eukariotyczne. Do eukariontów należy niezliczona ilość organizmów jednokomórkowych, ale także rośliny, zwierzęta i ludzie. Jeszcze do niedawna dominowała prosta teoria dotycząca rozwoju eukariontów, oparta na założeniu, że dwie główne gałęzie ich drzewa ewolucyjnego różnią się od siebie liczbą wici, dzięki którym nasi najstarsi przodkowie się poruszali. Unikat z norweskiego jeziora Ludzie należą do gałęzi organizmów posiadających jedną wić (jej pozostałością jest „ogonek” plemnika). Podobnie jest w przypadku wszystkich innych zwierząt i np. grzybów. Rośliny i spokrewnione z nimi grupy wywodzą się z grupy o dwóch wiciach. Collodictyon, bo tak nazywa się tajemniczy organizm, nie respektuje powyższych reguł i posiada aż cztery wici. Zalicza się zatem do całkowicie odrębnej i prawdopodobnie starszej pod względem ewolucji gałęzi niż wszystkie pozostałe współczesne eukarionty. Jego wyjątkowość potwierdzono przede wszystkim w oparciu o badania DNA i porównanie pobranych próbek z informacjami zawartymi w bazie danych genów. Najbliższe genetycznie organizmy odkryto w próbkach odnalezionych w Tybecie. – Możliwe, że w tej gałęzi życia przez setki milionów lat przeżyło zaledwie kilka gatunków – tłumaczy kolejny z członków zespołu, profesor Dag Klaveness. Jedno jest pewne – jeśli chodzi o współczesne eukarionty, mamy do czynienia ze zdecydowanie najbardziej odległym krewnym człowieka.